Logowanie
Nazwa użytkownika

Hasło



Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się

Nie możesz się zalogować?
Poproś o nowe hasło
Aktualnie online
» Gości online: 2

» Użytkowników online: 0

» Łącznie użytkowników: 20,384
» Najnowszy użytkownik: ofoqecewi
Nawigacja
ORGANIZACYJNE
TAM BYLIŚMY..
PUBLIKACJE
PODOBNA TEMATYKA


Stowarzyszenie
"Pamięć i Nadzieja"w Chełmie

--------------------------------- 
 

27 Dywizja Wołyńska AK

---------------------------------

Kresowy Serwis Informacyjny

-------------------------------
 

Serwis Informacyjny
o Kresach Wschodnich

Ostatnie artykuły

Siedziba Stowarzyszenia Miłośników Wołynia i Polesia im. Wincentego Pola w Chełmie:
 22-100 Chełm, ul. Wojsławicka 14/34. Telefon - xxxxx, NIP: 5632451509,
REGON: 524379896, KRS: 0001017654 (Stan na dzień 07.02.2023)
konto bankowe: 96 1240 2223 1111 0011 3318 4474


NASZE ALBUMY Z PODRÓŻY I SPOTKAŃ
Książka o Komarnie koło Lwowa

 

Prof. S.S. Nicieja piewca Kresów, po zapoznaniu się z książką przesłał na ręce autora taką opinię cyt, „Drogi Panie Piotrze. Dziękuję za piękny prezent w postaci monografii Komarna. Wykonał Pan ogromną profesjonalną robotę. Ochronił Pan pamięć o tym mieście, jego okolicy i mieszkańcach. Jest to praca fundamentalna dla badaczy Kresów, będą ją cytowali i będą się do nie odwoływali. Gratuluję i proszę w rewanżu przyjąć mój VIII tom Kresowej Atlantydy”. 

Książka liczy 368 stron w formacie 235 x 166 mm. Tekst jest czarnobiały. Znajduje się w niej 85 zdjęć i ilustracji ( czarnobiałe). Waga egzemplarz wynosi 0,584 kg. Okładka kolorowa - karton foliowany. Nakład niewielki 250 egz.

Cena egzemplarza 39 zł. Przedsięwzięcie wydawnicze nie ma charakteru komercyjnego a cena została tak skalkulowana aby pokryć wydatki plus niewielki symboliczny zysk. 
Nabywca ponosi koszty przesyłki tj. opakowania i koszty przesłania wg cennika operatora.

Kontakt na email: piotr.wiernik@neostrada.pl lub telefon 692570996

Celem  bliższego przedstawienia książki  przesyłam spis treści i  jej trzy fragmenty.

Spis treści:

Dlaczego napisałem tę książkęWstęp, czyli początek Szkice 

1. Kiedy i dlaczego powstało miasto Komarno2. Mieszkańcy 

3. Ile nas, ile nas do pieczenia chleba… 

4. Słowa o Komarnie w literaturze krajoznawczej 

5. Cicha woda brzegi rwie, nie wiesz nawet jak i gdzie… 

6. Ach, gdzie są niegdysiejsze śniegi! 

7. Lanckorońscy, obszarnicy z ludzką twarzą 

8. Znani ludzie z Komarna 

9. Czy Polak i Ukrainiec to dwa bratanki? 

10. Majn sztetele Komarno 

11. Wybrane daty z historycznego kalendarza 

12. Panie Boże Ojcze nasz, w opiece swej nas miej… 

13. Ty jesteś Piotr, [czyli Skała], i na tej Skale zbuduję Kościół mój… 

14. Słowo o Cerkwi 

15. Jeszcze słychać szczęk broni i rżenie koni… 

16. Rozbiór Polski, czyli czym się kończy anarchia 

17. Niech żyje cesarz! 

18. Gospodarka w mieście – przykłady „wyrwane” z minionego czasu 

19. Sąsiedztwo 

20. Budujemy mosty dla Pana Starosty… 

21. Burmistrz i miejska biurokracja 

22. Rajcy powiatowi 

23. Cóż tam, Panie, w polityce? 

24. Pójdź dziecię! Ja cię uczyć każę! 

25. Gimnazjaliści 

26. Karząca ręka sprawiedliwości 

27. Komarniańska palestra 

28. Rejent Milczek - Niech się dzieje wola Nieba, z nią się zawsze zgadzać trzeba 

29. Komarniański „pitaval” 

30. Ślachetne zdrowie, Nikt się nie dowie, Jako smakujesz, Aż się zepsujesz … 

31. To, co nieuchronne w życiu, to podatki… 

32. Panowie od staroci 

33. Lekarze zwierząt 

34. Ludzie zejdźcie z drogi, bo listonosz jedzie… 

35. Stoi na stacji lokomotywa … 

36. Wszystko, co nasze, Polsce oddamy… 

37. Hej bracia, kto ptakiem przelecieć chce świat, niech skrzydła sokole od młodych ma 
lat! 

38. Góralu czy ci nie żal… 

39. Urbanowicze ze Szczerzeckiej nr 22 

40. „Nasz” człowiek w USA 

41. Gdy Serb zastrzelił Austriaka 

42. My Pierwsza Brygada, strzelecka gromada…

43. W życiu piękne są tylko chwile. Znowu jest tu Polska 

44. Kiedy przyjdą podpalić dom, ten, w którym mieszkasz - Polskę 

45. Ogród snu i pamięci 

46. Szli na Zachód osadnicy … 

47. Komarno, czas przeszły dokonany 

48. Cicer cum caule, czyli okruchy z codziennego życia miasta i mieszkańców.

Finał, czyli koniec.

Wykaz skrótów Bibliografia selektywna.

Materiały wykorzystane Aneks ( 1307 danych austriackich żołnierzy I wojny światowej pochodzący z powiatu rudeckiego, którzy polegli, zostali ranni lub dostali się do niewoli).Summary Підсумок 


Dlaczego napisałem tę książkę? 


W latach 60. XX w. pracując w dolnośląskiej Bystrzycy Kłodzkiej z okien siedziby Komendy Hufca ZHP na placu Wolności wielokrotnie obserwowałem przyjazd autokarów z niemieckimi turystami, byłymi mieszkańcami miasta. Wychodząc z autobusów ciekawie rozglądali się po bystrzyckiej starówce. Z widocznym nabożeństwem podchodzili do budynków, witryn sklepów, bram i portali domów. Rozmawiali, wymieniali uwagi, dotykali murów i mając łzy w oczach, robili zdjęcia. Widziałem, że nie było to turystyczne zwiedzanie zabytków, ale powrót do swych korzeni, lat młodości, do czasów, które bezpowrotnie minęły. Wówczas nie rozumiałem egzaltacji Niemców. Było mi obce dostrzeganie w placach, ulicach, sklepach, budynkach i domach mieszkalnych czegoś więcej niż zwykłej ludzkiej sadyby, gdzie się mieszka, pracuje i swobodnie spędza wolny czas. Zabrakło refleksji, dlaczego niemieccy turyści z takim pietyzmem oglądają miasto, dlaczego nie są w zwiedzaniu gwarni, tylko cisi i skupieni?

 Po wielu latach zrozumiałem ówczesne zachowanie niemieckich turystów. W 1986 r., wraz z Wandą Kwaśniewską z domu Urbanowicz, matką mojej żony, odwiedziłem Komarno, miasto pod Lwowem, gdzie się urodziła, chodziła do szkoły powszechnej, brała ślub w miejscowym 
kościele i podjęła pierwszą pracę nauczycielską. Z Komarna wyruszyła na wojenną wędrówkę ludów, pełną tragicznych wydarzeń. Przygotowując się do tej sentymentalnej podróży była pełna obaw, co i kogo zastanie w miasteczku, jak pozna Komarno, czy będzie mogła spotkać koleżanki szkolne, znajomych, sąsiadów. Wanda, podczas pobytu w Komarnie zachowywała się tak jak niemieccy turyści w Bystrzycy Kłodzkiej. Spacerowała i rozpamiętywała wydarzenia sprzed lat, lokalizowała w poszczególnych budynkach i domach, mieszkających w nich lub pracujących ludzi. Widziała świat swojego dzieciństwa i młodości. Jedna rzecz się nie spełniła - niemożliwe było spotkanie przyjaciółek, koleżanek, znajomych i sąsiadów. Mogła jedynie przywitać się z Ukraińcami, z którymi była spokrewniona. Polacy w latach 40. XX w. zostali wysiedleni. 
Licznych zaś żydowskich przyjaciół i sąsiadów wymordowali Niemcy. W Komarnie, obserwując zachowanie i emocje Wandy, zrozumiałem wreszcie, co mogli czuć Niemcy przyjeżdżający po latach do miasta swojego dzieciństwa i młodości. Jej oczami zobaczyłem przeszłość Komarna, jego historię i życie obok siebie trzech narodów. Zdałem sobie wówczas sprawę, że z ludzkiej pamięci nie można wymazać przeszłości. 
Będzie ona przechodzić z pokolenia na pokolenie. Jak mówi powiedzenie, „pamięć zrobi ocean z miski wody”. Uznałem, że warto dla utrwalenia faktów, wydarzeń, ludzkich losów, historii miejsc związanych z Komarnem - zapisać je i przekazać, jak w sztafecie, przyszłym pokoleniom.

To moja główna motywacja do napisania tej książki. Mój związek z Komarnem jest bardzo luźny, ale nie z Kresami. Cała najbliższa rodzina po mieczu i po kądzieli do 1939 r. rodziła się i żyła na podhajeckiej ziemi w tarnopolskim. Ta okoliczność także motywowała mnie do napisania książki. Skąd tytuł książki? Wielowiekowe istnienie miasta i ludzi z nim związanych postrzegam jako zwierciadło, w którym można było dostrzec ich historię.

W 1939 r. zostało ono rozbite na tysiące kawałków, z których nie można już złożyć lustrzanej całości. W książce zebrałem zaledwie kilka odłamków. Zgromadzona wiedza nie pretenduje do kompletności, książka przedstawia raczej luźne informacje, które udało się zebrać z rozproszonych źródeł.

 Książka nie jest opracowaniem naukowym i aby stała się bardziej czytelna, pozbawiona została odnośników bibliograficznych. Zawiera jedynie wykaz materiałów wykorzystanych bądź cytowanych w tekście, ale nie przywołuje ich w miejscach wykorzystania. Podobny zabieg zastosowałem przy sięganiu po informacje zawarte w Internecie. Opracowaniu nadałem formę szkiców, różnych co do zawartości i ogólnie ze sobą powiązanych. Każdy szkic jest odrębną całością, ale dla czytelnej narracji stosuję powtórzenia niektórych informacji w kolejnych szkicach. Nadałem im także tytuły będące luźnym komentarzem do ich zawartości. Całość tworzy moje ulotne widzenie miasta i jego mieszkańców. 

Ramy czasowe książki obejmują okres od powstania miasta do 1939 r. i jego zajęcia przez Armię Czerwoną. W zakresie niezbędnym dla ukazania ludzkich losów zawiera także wybrane informacje z lat 1945-1946. Dlaczego zatrzymałem się na 1939 r.? W mojej ocenie skończyła się wówczas na tej ziemi Polska, choć przez jakiś czas byli tam jeszcze Polacy. Czytelnik dostrzeże w niektórych miejscach luki czasowe. Oznacza to, że nie dotarłem do materiałów źródłowych z danego okresu. Zakładam, że czytający tak to przyjmie i dlatego w tekście nie tłumaczę tego. W niektórych szkicach cytuję informacje z książek i czasopism, całe lub we fragmentach. 
Jest tego sporo. Staram się ich nie komentować, bo one same mówią za siebie w oryginalnym języku epoki. Liczne grono osób pomogło w powstaniu szkiców. Bardzo przydatne były fakty zapamiętane i przekazane przez uczestników internetowego forum Komarno. Wiele informacji i fotografii zmieszczonych na nim wykorzystałem przy pisaniu książki. Uczestnikom forum serdecznie za to dziękuję.

Szczególne podziękowania kieruję do twórcy Forum prof. Katarzyny Lisowskiej, za stałe wsparcie jakie otrzymywałem przy pisaniu książki. Słowa wdzięczności należą się osobom, które w różnej formie zaangażowały się w proces twórczy autora.

W powstaniu książki udział mają: dr Zenon Cyktor, Mikołaj Drużbacki, Adam Krzewicki, Jan Krzewicki z żoną Haliną, Alan Weiss, Konrad Wierzbicki, Zdzisław Wiśniewski, Paweł Zalewski. 

Książka mogła powstać, bo w procesie twórczym byłem wspierany bez reszty przez moją Żonę Bożenę. Dziękuję jej za to z całego serca. 


Wstęp, czyli początek 
Z napisaniem pierwszego zdania utworu zawsze są problemy. Trzeba by mieć talent Stefana Żeromskiego, aby jak on zacząć „Popioły” lapidarnym zdaniem „Ogary poszły w las”… i dalej już wartko toczy się fabuła.

Spróbuję pierwszymi zdaniami książki skupić uwagę czytelnika na tyle, że będzie zainteresowany dalszą lekturą. Kula ziemska po przejściach obu wojen światowych i permanentnie obecnych w różnych częściach świata konfliktów zbrojnych, jak nigdy, stoi dziś przed wyzwaniem - jak odpowiedzialnie, ale i rozumnie nadal stanowić świat w sytuacji, gdy punktów widzenia jest tyle, ile istot ludzkich. Myślenie globalne, które musi nam towarzyszyć, wymaga wzajemnego zrozumienia i lepszego pojmowania wielobarwności człowieczego gatunku. Pomocne są historyczne doświadczenia narodów. Drobnym, ale dobrym przykładem może być współistnienie przez setki lat na jednej ziemi Polaków, Rusinów (Ukraińców) i Żydów. Maleńkie Komarno miało także w tym swój udział. Uważam, że trzeba o tym pisać, mimo różnych doświadczeń, jakie odnotowujemy w jego historii. 

Kilkadziesiąt kilometrów na południowy zachód od Lwowa przycupnęło nad Wereszycą to niewielkie miasteczko. Dzisiaj to miejsce należy do Ukrainy, ale w swej historii stanowiło przez stulecia część Polski. Potomkowie Polaków zamieszkujących onegdaj tę ziemię powracają wspomnieniami do tamtych czasów, starając się zachować w pamięci obrazy z przeszłości miasta, jego losów i codziennego życia mieszkańców. Za Kirą Gałczyńską powtórzę: „(…) w pewnym momencie życia przychodzi taka chwila (na ogół dzieje się to zbyt późno), iż uświadamiamy sobie konieczność powrotu do naszej rodzinnej przeszłości, zaczynamy ją poznawać, penetrować, badać, aż ułoży się w harmonijny ciąg zdarzeń, opowie o ludzkich losach, wplecionych w tło historii”. Niestety, jak napisał Kazimierz Wierzyński w swym „Pamiętniku poety”, nawiązując do Drohobycza: „nigdy nie przestanę należeć do rodzinnej mojej ziemi, tylko, że ta ziemia nie należy już do mnie”.

Romain Rolland tworząc „Colasa Breugnona” włożył w usta swojego bohatera słowa: „Zdarzają się ludzie drwiący z przeszłości i bardzo dumni z tego, że ich jeno teraźniejszość obchodzi. To krótkowidze nie sięgający wzrokiem poza koniec swojego nosa”. Żywię nadzieje, że takich nie będzie wśród czytelników książki. 

Finał, czyli koniec. 
Po wykorzystaniu i opracowaniu całego zebranego materiału o Komarnie przyszedł czas na finał. I tak jak trudno jest napisać dobre i intrygujące pierwsze zdanie książki, tak wcale nie jest łatwiej skonstruować słowa ją kończące. Wszystko, co miałem do powiedzenia, poddaję pod osąd czytelników. Jeśli zgromadzona wiedza i informacje okażą się przydatne, choćby dla jednego czytającego, nieskromnie będę uważał, że pisząc książkę nie straciłem czasu. 

Opracowanie nie pretenduje do tego, aby je nazwać historią Komarna. Nie było to moim zamiarem. Wykorzystując ogólnodostępne źródła i informacje starałem się zarysować tylko bieg historii nie siląc się na monografię. Są to ledwie szkice sporządzone „ku pamięci”. Miłośnik historii znajdzie w książce jej drobne fragmenty, które opisując los jednego miasta i jego mieszkańców mówią pośrednio o losie i innych galicyjskich miasteczek i zamieszkujących je setek tysięcy ludzi. 

Pisząc o obywatelach Komarna daję świadectwo ich istnienia w takim zakresie, w jakim udało się je odtworzyć. Dominują w książce nazwiska, bo używający je ludzie byli „solą tej ziemi”. Jest to opracowanie głęboko subiektywne, ale nie mogło być inaczej. Próbuję bowiem pokazać miejsce i czas, które dla mnie i czytelników są bardzo odległe. Jednak przez podjęcie pisarskiego trudu daję świadectwo, to uważam za najważniejsze. Uzmysłowiłem sobie w trakcie pisania, że w życiu nic nie jest dane raz na zawsze i także, że nic nie trwa wiecznie. Komarno jest tego przykładem. Starałem się pisać o tym, co znalazłem w dostępnych materiałach, czasem opatrując własnym komentarzem, zapewne nie zawsze obiektywnym.

Zgadzam się, że całkowity obiektywizm jest nieosiągalny, a poszukiwanie absolutnej prawdy o przeszłości nigdy się nie zakończy – pisze Norman Davies w swojej książce „Europa – między Wschodem a Zachodem”, wspominając hasło z pierwszej strony gazety „Manchester Guardian”: Fakty są święte, opinie – wolne.