- Drukuj
- 26 paź 2021
- Bez kategorii
Polskie cmentarze na Wołyniu Przetrwały nieliczne grobowce kamienne osób cywilnych, żołnierzy polskich, policjantów i harcerzy. Podobno spoczywają na tym cmentarzu członkowie rodziny Branickich, która w Lubomlu miała swoją rezydencję i babcia Bolesława Prusa. Przy cmentarzu tym spotkaliśmy się z Włodzimierzem Pedyczem prezesem Stowarzyszenia Polskiej w Lubomlu. Stowarzyszenie to prowadzi Szkołę Języka Polskiego w tym mieście. To uczniowie tej szkoły, ich rodzice i członkowie stowarzyszenia porządkują ten cmentarz. Podziękowaliśmy tym osobom które pojawiły się przy cmentarzu i umówiliśmy się na spotkanie w dniu 13 listopada br. w szkole języka polskiego na akademii z okazji 103. rocznicy odzyskania przez RP Niepodległości – jeśli pandemia nam nie przeszkodzi. W Lubomlu doszło też do nieoczekiwanego i nie umawianego spotkania z księdzem Janem Burasem z którym dotychczas spotykaliśmy się w Zamłyniu, gdzie ksiądz prowadzi Europejskie Centrum Integracji. Wyjeżdżając z Lubomla postanowiliśmy na chwilę zajrzeć do kościoła rzymskokatolickiego p.w. Trójcy Przenajświętszej - tam zastaliśmy księdza. Wspaniały, otwarty z wielkim poczuciem humoru człowiek, który realnie urzeczywistnia ideę porozumienia i współpracy Polski i Ukrainy. Ksiądz Jan to człowiek o wielkich talentach w budowaniu więzi międzyludzkich nie w teorii a w praktyce. Spotkał się z nami w swoim kościele, opowiedział o jego parafianach, o wielkich problemach w zakresie remontu kościoła - zabytku klasy zerowej, wymagającego pilnego remontu na który nie ma funduszy i dokumentacji . Za to w tym dniu odwiedziła go kontrola straży pożarnej w Lubomlu i nałożyła karę 3840 hrywien za brak instalacji p. pożarowej, której nie może on wykonać bez zgody konserwatora zabytków i dokumentacji. Sprzeczności które się piętrzą wyglądają na celowe, co widać po wspaniałym stanie dwóch cerkwi obok kościoła. Z Lubomla udaliśmy się do Maciejowa obecnie Łukowa, gdzie po posiłku w miejscowej gastronomi udaliśmy się na polski cmentarz katolicki z XVIII wieku a właściwie resztki po cmentarzu. W oczy rzuca się neogotycka kaplica Miączyńskich bez dachu z 1904 r. oraz dwa herbowe grobowce w kształcie wołyńskich kaplic. Pozytywnym widokiem były ścięte drzewa, które zagrażały ostatnim nagrobkom na cmentarzu. Zapaliliśmy znicze i zapięli opaski biało-czerwone na krzyżach nagrobnych. Jeśli ścięte drzewa to początek porządkowania cmentarza - to dobrze. Późnym popołudniem wracamy do Chełma, do Polski - dostrzegamy wzmocnione ogrodzenia drutem kolczastym po stronie ukraińskiej, obrazy znane z telewizyjnych przekazów z granicy białoruskiej - czyżby miała nastąpić zmiana szlaku przerzutowego. Długi czas oczekiwania na granicy utrudnia nam częstsze pobyty na Wołyniu i miejscach pamięci ważnych dla Polaków. Brakuje z naszej polskiej strony większego zainteresowania cmentarzami i kościołami które popadają w coraz większą ruinę - a w Polsce cerkwie są pięknie remontowane, a cmentarze prawosławne porządkowane - więc w ramach wzajemności powinniśmy oczekiwać tych samych działań. Czy w wojnie polsko-polskiej jest jeszcze na to miejsce i czas ? Gorliwi uczestnicy tej wojny powinni przeczytać wielokrotnie kartki historii o Targowicy i jej skutkach dla państwa, którego może zabraknąć. Relację z polskich cmentarzy na Wołyniu - przygotował Józef Solak V-ce Prezes TMWiP w Chełmie. |
Więcej zdjęć w albumie Google >>